
Czas chyba zacząć się przyzwyczajać do nowego oblicza Kościoła Katolickiego w naszym kraju. Na Jasnej Górze naziole z pochodniami, przysięga Młodzieży wszechpolskiej w kościelnym sztafażu, błogosławieństwa dla ONR, bezczelne negowanie przestępstw seksualnych księży, a teraz jeszcze palenie nieprawomyślnych i zakazanych przez kościół książek. W płomieniach wylądowały książki o Harrym Potterze, trochę fantastyki, powieścidła z cyklu Zmierzch, a do towarzystwa dodano jakąś afrykańską maskę ludową, jakieś figurki słoni, a nawet figurkę kota i sowy siedzącej na książce.
Mieliśmy już w historii przykład, jak mści się ciemnota i zabobon. W 1227 roku na tronie papieskim zasiadł papież Grzegorz IX. W naszej historii mimowolnie się zaznaczył krzyżackim akcentem, bo bardzo lubił teutońskich rycerzy. Nieco mocniej zapamiętała go zachodnia Europa, ponieważ uwielbiał tortury i palenie na stosie. To za jego władzy rozpaliły się stosy na masową skalę, torturowano i mordowano wymyślnymi katolickimi sposobami tysiące ludzi posądzanych o odstępstwa religijne. Nie było ważne, czy mieli coś na sumieniu. Ważne było, co sądzili inkwizytorzy.
Przy tej okazji warto przypomnieć, że ciemny i zabobonny psychol Grzegorz IX miał pewną fobię. Nienawidził kotów i był przekonany, że zawarły one pakt z diabłem. W 1230 roku wydał bullę Vox in Rama, w której potępiając pewna sektę, przy okazji uznał koty za diabelskie bestie i nakazał je wytępić. W następnych latach populacja kotów znacznie zmalała w zachodniej Europie. Nie dlatego, żeby ludzie uwierzyli powszechnie w psychozę papieża i jego katów, ale mając kota w domu łatwo było paść ofiarą oskarżeń o czary. A już nie daj Boże czarnego kota.
Głupota musi być ukarana. Tak stało się i w tym przypadku. W stosunkowo gęsto zaludnionych rejonach południowej Europy rozmnożyły się szczury, a te były nosicielami dżumy. Nie było kotów, które zapolowałyby na szczury, bo kretyn papież kazał je wytłuc. Dżuma spustoszyła Europę, ominęła środkową Europę, a dokładniej tereny Królestwa Polskiego, bo tu jakoś informacje o diabelskich kotach nie dotarły. Przynajmniej raz dobrze się stało, że byliśmy zadupiem ówczesnego świata
Jak zapłacimy za religijne zaczadzenie współcześnie?
Liczymy się z tym, że ten wpis z Facebooka zniknie, a panowie w kieckach będą twierdzili, że to bajdy i nieprawda. To przecież tylko taka fundacja miłości. Jak można podejrzewać ich o działania żywcem wzięte z faszystowskiej historii Niemiec. Dlatego też skopiowaliśmy zdjęcia i pokazujemy je niżej w formie galerii.
zdjęcia: Palenie książek (Fundacja SMS z Nieba) na Facebooku
Chorzy ludzie. Umysłowo chorzy
Moherowe psychole.
Fortuna kołem się toczy – mawiali starożytni, potem porzekadło nieco przerobiono, zauważając, że „historia kołem się toczy”. I oto mamy, szybciej niż byśmy mogli się spodziewać. Płaskoziemcy, antyszczepionkowcy, wyznawcy teorii o iluminatach, masonach i światowym spisku żydowskim. Do tego wraca stary katolicki zwyczaj palenia na stosach. Najpierw książki. Ale to nie koniec.
Potem ludzie.Publicznie. Niech sczezną wykształciuchy. Strach się nie bać.
Pewne skojarzenia są nieuchronne:
– Niemcy 1933
– 451 stopni Fahrenheita
Do czego dzoszliśmy w zaledwie trzy lata…
Heine kiedyś powiedział: „Gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi.” A fundacja powinna nazywać sie nie „SMS z Nieba”, tylko „SMS z Psychiatryka”.