
Akt III, cz. 2
Cóż, powróciły te piękne czasy,
Kiedy to Wolski z władzą flirtuje,
Gdy Pietrzak rzuca znów dowcipasy,
Które suweren trzewiami czuje.
Mile widziana jest wszak krytyka,
Ale nie głupia, nie prymitywna.
Wtedy z krytyki dobro wynika,
Kiedy krytyka jest KONSTRUKTYWNA.
A jest najlepiej, sami przyznacie
(Bo już wiadomo, co złego było)
Trzymać w krytyki ostrym klimacie
Miniony etap, waląc, aż miło.
A Isiewicza pamięć nie myli –
Jak się śpiewało, wraz z całą Polską…
Sam łzy wszak ronił podniosłej chwili:
„Ażeby Wolska znów była Wolską”
Któż będzie lepiej zaś czyścił złogi,
Kto z mediów dzisiaj lewactwo zmaże?
Eksperci kuci na obie nogi,
Niebyłej Partii już sekretarze!
Można przez los ten doznać fiksacji,
Też cierpiał swoje przecież Isiewicz:
Od wielu dekad mieć tyle racji,
A ci wygarną, żeś dorobkiewicz.
Ach! To dzień wspomnień… łezka się kręci,
Przez telewizji tej retrourok:
Klapki uchyla wdzięcznej pamięci,
Kiedy ludowa kultura górą.
W szklance kawusia tak po turecku,
Radość przed „czynnikami” parad,
Jedność idei po sowiecku,
Dym „Popularnych” w mrowiu narad.
Ogólnie lepiej sprawy się miały:
Partia, co rządem rządziła śmiało,
Panie nań częściej wtedy zerkały
I komu, panie, TO przeszkadzało?
Kraj rósł nam w siłę i kraje bratnie.
I sama prawda, co w druku stało,
A ludzie żyli coraz dostatniej,
A w telewizji też pięknie grało.
Się zorientować Dziennik pozwalał,
Którą w przemyśle jesteśmy nacją,
Ile kwintala mamy z hektara
A co żywotną jest naszą racją.
I dziś towarzysz Kurski nie błądzi –
Choć lud jest ciemny, to doń się zniża…
Partia kieruje, a rząd zaś rządzi,
A telewizja nam to przybliża.
Znowu pan prezes, jak dobry wujek,
Kiedy już spojrzy do rozdzielnika,
Właściwe tryndy nam wypromuje,
A niewłaściwych będzie unikać.
Bo w Polsce nowej, dobrze zmienionej,
Naród ma prawo do informacji,
Na obiektywną tak poprawionej,
By nie miał racji – kto nie ma racji.
Towarzysz Kura pięknie zamiecie,
Nie będzie wizja w reakcji pachcie!
Mogliby rządzić tacy, co wiecie:
Dziadek ich służył niegdyś w Wehrmachcie.
Lud nieco ciemny, lecz to się zdarza,
Trzeba go tylko troszkę oświecić;
Więc tysiąc razy trzeba powtarzać,
Co słusznym, co zaś niesłusznym, dzieci.
Przypomnieć także wyborcom miłym,
Kiedy za pińcet już flaszka leci,
Aby zachować ostatki siły
I robić nowe za pińcet dzieci.
(Wieprzek i krówka na plusach,
To przedwyborcze sterydy.
Chce też takiego newsa
Kogucik – bo nie chce bidy.
Dlaczego niektórzy są gorsi?!
Was gęsi wywiozą na taczkach!
Bo gęsi też marzą o forsie,
A ciurkiem jedynie +kaczka!
Na co miliardy, poruta:
a/ na koguta koguta;
b/ senatora Koguta;
c/ na Viagrę na stanie… koguta?
Takie wyborów twarde realia:
Liczba wyborcy nadrzędnym celem.
Prezes zachować MUSI regalia
(Być łatwiej świnią niż uczycielem).
Na wszystko kasa, tak co wybory,
Są to potrzeby pilne i duże;
Kosztowne Wodza z ludem amory:
Opłacać trzeba nawet Kałużę).
Dać znać patriotom, dać znać ludowi,
Że Wódz ich czujny, że Wódz ich czuwa;
Że lud przy Wodzu się też obłowi,
Harować będzie lewacka mrówa.
Że rozmach mają dziś miłesyny,
Co w rewolucji hartują męstwo;
I zrobią nowe zaraz cieśniny –
Mierzei z Rosją będzie zwycięstwo!
Czy się opłaca? Ma cię opłacać?!!
Nie taka robót dla Partii rola
Opłacać to się dziś może taca,
A tak zapyta tylko nie Polak!
My mamy misie piękne, słomiane;
A jak kto o nie bezczelnie pyta:
„Za co te misie będą stawiane?”,
To jest to znowu opcja ukryta.
Co to nie widzi, że my misiami,
Pokazujemy, zgodnie z tradycją;
Że kto jest z nami i jest za nami,
Po stronie prawa jest i z milicją.
A propaganda nasza sukcesu,
Prezes, co w plaży osadził palik –
Obniża w ludzie poziom zaś stresu.
Palik znajdziemy – to się nie pali.
Jednakże Kura musi być czujny,
Często się linia partyjna zmienia.
Nie będzie czujny, jak „pies podwójny”,
To wiele może mieć do stracenia.
Jak u Orwella – skoro szefostwo
Teraz pryncypium jakieś zmieniło,
Trzeba przekonać ciemne dziadostwo,
Że przecież zawsze tak w Partii było.
Klasycznym wzorem: jest zamówienie,
Kogo zohydzić by należało;
Rzuca się TIVI na to zlecenie,
Że aż ohydą będzie furczało!
(I pamiętajcie: prawda bez skazy,
Byle powtórzyć z tysiąc ją razy).
Nie jest to łatwa i prosta praca,
Ale się podjął członek jej zdolny:
Jemu i Partii się to opłaca,
Gdy Partia trzyma obraz kontrolny.
Profesjonalna to polityka:
Tak wielu ludzi o sprawnych dłoniach,
By nie poczuła nagle publika,
Że się ją robi cichcem w Rachonia.
I tutaj sporo jest konkurencji,
Już jest za mało udać penisa;
Trza dużo pracy i elokwencji,
By nim na stałe pozostać dzisiaj.
Bronić Prezesa z gębą natchnioną,
Kiedy jak łysy o beton palnie,
Kolejne fronty, co naznaczono,
Załatwiać Partii z chęcią oralnie.
Lubi Isiewicz młodzież wydajną,
Bo kiedy dupy chętnie tak dają,
Z całą pewnością to nie za darmo,
A ideowo uzasadniają…
cdn. 🙂