
W czasach PRL było łatwiej. W Warszawie na Mysiej urzędował sobie urząd cenzury. Naprawdę nazywał się Urzędem Kontroli Publikacji i Widowisk. Miał swoje lokalne wojewódzkie agendy i wszystko, co się działo w kulturze, musiało najpierw zostać zatwierdzone przez cenzurę. Gazeta, czasopismo, książka, dożynki w Wypizdowie Dolnym, czy spektakl Kantora w stolicy. Oczywiście dyrektorzy rozmaitych instytucji też musieli być czujni i jak coś wydawało się podejrzane, to uruchamiali kontakt z urzędem cenzury.
Dziś funkcjonariusze partyjni obecnego reżimu mają trudniej. Sami muszą wyłapywać nieprawomyślne teksty, przedstawienia lub piosenki. Nie zawsze uda się na czas. I wtedy trzeba szybko coś wygumkować. Na przykład całe notowanie listy przebojów w Programie 3 Polskiego Radia. Ileż to roboty. Tu się nie da chirurgicznie i delikatnie skalpelem. Oni muszą jak ten drwal. Siekierą rąbać na lewo i prawo, żeby nic nie zostało. No niby można byłoby nic nie zrobić. Było, poszło, mówi się trudno. A co jeśliby Pan Kaczelnik się dowiedział? Jak by się dowiedział, że taka krytyczna piosenka o nim w Państwowym Radiu poszła?
Ponieważ funkcjonariusze partii nie mają jasnych i ścisłych wytycznych, więc jest wielki problem. A potem jeszcze wykształciuchy się obrażają i rzucają posadę. Nie można by takich wziąć w kamasze, jak kiedyś i skierować na odcinek frontu kulturalnego? A serio to z tej stacji odeszli kolejni dziennikarze, bo nawet w PRL nie było tak prostackiej cenzury nakładanej na muzykę. Cenzorzy z Mysiej woleli, żeby jakieś kłopotliwe utwory nie pojawiały się w pasmach dużej słuchalności. Żeby je przesunąć na późny wieczór, żeby nie grać w całości. Ale rzadko puszczali się na ówczesne media z siekierą i maczugą. Lista przebojów Trójki, powstała w stanie wojennym. Władze PRL nie ingerowały w jej emisję i notowania.
Ze współpracy z trójką zrezygnowali już nie tylko dziennikarze. Jedna z większych firm reprezentujących także zagranicznych artystów również zażyczyła sobie zerwania współpracy z PR3. Informację z Facebooka widzimy wyżej. Niedługo będzie tam tylko Zenek. I o to zapewne chodzi Kurskiemu.
Musicie przyznać, że rozpieprzyć całą rozgłośnię w jeden dzień, w drobny mak, to nawet tak ze stadniną w Janowie @pisorgpl nie poszło.
I to tylko dlatego, że ,, ostry cień mgły” nie wszedł do notowania.— Lotna Brygada Opozycji (@lotnabrygada) May 17, 2020
Cała historia oprócz planowego zarżnięcia stacji radiowej dla wykształciuchów i łżeelit ma jeszcze mały element schadenfreude. Kazik, którego piosenkę wygumkowano z listy, jeszcze dwa lata temu mówił: Nie czuję jakoś teraz, żeby moja wolność była zagrożona. Skoro nie czuje, to niech teraz nie płacze.
1. Jest sobie piosenka
2. Wygrywa listę przebojów
3. Radio kasuje wynik
4. Premier krytykuje piosenkę
5. Radio 3 razy zmienia zdanie dlaczego skasowało listę
6. Dziennikarza od listy oskarżają o TW i łapówkiTo wszystko bo piosenka krytykowała Wodza.
XXI wiek Polska Europa
— ᴍᴀɴᴅᴀʀᴋ 🇵🇱🇪🇺 (@XKubiak) May 18, 2020
Portal @tvp_info usunął tekst, w którym nieznany muzyk zarzucił Markowi Niedźwieckiemu branie pieniędzy za miejsca na liście @RadiowaTrojkahttps://t.co/AJZTzJHRJ6
— Wirtualnemedia.pl (@wirtualnemedia) May 18, 2020